poniedziałek, 5 lipca 2010

Gonjasufi - A Sufi And a Killer

Płyty szczególnie polecane przez Farenheit

Muzyka śmierci

Nauczyciel jogi zajmujący się profesjonalną dj'ejką? Ba, nawet nagrywający płytę dla kultowej wytwórni Warp, we współpracy z Flying Lotusem. Szalony jogin z pustyni Mohave zaprasza nas do swojego muzycznego świata.
Sumach Ecks pierwsze muzyczne kroki stawiał na undergroundowej scenie San Diego. Pierwsze wydawnictwa pełnymi garściami czerpały ze słonecznego hip hopu, dodatkowo okraszonego nutką psychodelii. W przerwach pomiędzy nagrywaniem, a kolejnymi sesjami jogi, Sumach grywał w klubach całej Kalifornii. Pewnie zginął by gdzieś w odmętach zapomnienia, gdyby nie gościnny występ na krążku „Los Angeles” Flying Lotusa. Pochodzący z Los Angeles producent zaprosił jogina do zaśpiewania w kawałku „Testament”, który przykuł uwagę szefów wytwórni Warp. Gonjasufi, gdyż pod takim pseudonimem ukrywa się Ecks, pod skrzydłami tej kultowej oficyny wydał najbardziej przewrotowy i niesamowity album 2010 roku.
Korzystając z muzycznej spuścizny Flying Lotusa i Gaslamp Killera, a także własnych wizjonerskich pomysłów nagrał muzyczną lekcję historii podlaną sowicie szaloną psychodelią. Krążek „A sufi and a killer” to wspaniała muzyczna wyprawa po najważniejszych gatunkach muzycznych. Pomysł, zdawało by się karkołomny i niemożliwy do wykonania, jednakże elementem, który wszystko doskonale spaja w jedną całość jest hipnotyczny wokal Gonjasufiego.
Rockowy riff („SuzieQ”), bluesowa zagrywka („Ageing”), a nawet soulowe odloty („Change”) brzmią niczym hipnotyzująca mantra oparta na tłustym bicie. Doskonałym uzupełnieniem tej mieszanki stanowią utwory „Kowboys & Indians”, nawiązujący do klimatów world music, psychodeliczny „Dust”, który sprawia, że unosimy się w powietrzu oraz utrzymany w funkowym duchu „Candylane”, napędzany cudownym basem. Brudne melodie oparte na abstrakcyjnie hip hopowym rytmie sprawiają, że czernieją nam uszy, pokrywając się niemożliwą do usunięcia warstwą audiofilskiej przyjemności.
Autentycznie wizjonerskie dzieło. Wspaniała fuzja łącząca hip hop i eksperymentalną elektronikę ze spuścizną muzyki z Delty Mississpi. Przytłumione brzmienie, wokalny flow, wspaniałe nawiązania sprawiają, że nawet Ron Kovic klęknął przed „A sufi and a killer”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz