poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Kultura klubowa

W czasie badań archeologicznych na terenie całej Polski, badacze odnaleźli identyczne kroniki. Zapiski owe opowiadały historię rycerstwa zamieszkującego nasz kraj przed wiekami i ich zwyczaje. Najprawdopodobniej są to fragmenty wielkiej legendy o polskim clubbingu.
I pojawił się na horyzoncie rumak prześwietny, w niemieckiej stajni wychowany. Oczy jego czarne niczym smoła strach i przerażenie siały w okolicy. Ryk jego dudniał z oddali jak bębny wojenne budził trwogę w okolicy. Po przybyciu na miejsce zsiadło z niego rycerzy kilku. Odziani byli w zbroje lśniące barwy najczystszej, białej. Ręce rękawicami mosiężnymi ozdobione równie jasnymi . Hełmy swe ściągnęli i żelem, co niczym księżyc w pełni, ludzi pod tawerną oślepili.
Pod tawerną, w okolicy najznamienitszą, zebrał się kwiat rycerstwa polskiego i panny najczystsze. Wielki turniej i trunki wyskokowe ich tu ściągnęły w ten sobotni wieczór. Tłumy tu zebrane swą różnorodnością umysł wprawiały w oszołomienie. Prawdziwa orgia barw na oczach gapiów się odbywała. Są rycerze młodzi, co ponad wojaczkę naukę na uczelniach pokochali. Zbroje swe porzucili na rzecz łaszków kolorowych i szalonych. Zwiewne tkaniny w odcieniach najodważniejszych, lateksami ozdobione wyraźnie ich od reszty odróżniały. Gdzieniegdzie herby rodowe można było ujrzeć, a herby te prześwietne i kraju całym rozsławione. Nu electro i electroclash ich godność znamienita. Tuż obok nich, klanem całym zebrany stał tajemniczy i mroczny tłum wojów. Grupa ta ortodoksyjna strasznie w swym zachowaniu jest, co trwogę budzi w sercach wrogów. Zbroje ich ogromne i, zdawało by się, niedopasowane do postury ich z hełmami połączone skrywają ich ciała. Oblicza swe w hełmach ukryli i z nikim, co tego wieczory tu przybył, słowa nie zamienili, gdyż niegodni byli w opinii ich. Ktoś drum and bassami i dubstepami ich nazwał, gdyż boje swe w rytmie straszliwych bębnów prowadzą, co strachem wrogów napełniają.
W czasie kiedy kronikarze najsprawniejsi obowiązki swe wypełniali i na karty historii owe zebranie przenosili raban powstał niesamowity. Otóż rycerze w zbrojach najjaśniejszych wieczora dzisiejszego zamęt i zachowanie niemoralne siać wśród społeczności zaczęli. Biegali niczym ogniem smagani, hałasu przy tym gwizdkami bojowymi robiąc. Panny nieczyste, co z rycerzom towarzyszyły, szaty swe miały skąpe i krzykliwe, że matki dziatwie swej oczy zasłaniać poczęły. Wśród grup tych jedna uwagę wszystkich przykuła. House fanami zostali nazwani, a zachowaniem swym poruszenie olbrzymie wzbudzili. W pary płci jednakowej wojowie i damy się łączyli, co szok i oburzenie niepotrzebne wywołało. Wrogość reszty wojowników zebranych raczej z niewiedzy i zacofania wynikała. Prawdą największą fakt jest owy, że ród to przyjazny i honorowy. Zbroje swe kolorami najpiękniejszymi zwykle przyozdobione mają, choć wielu bez rynsztunku pod tawernę tego wieczora przybyło. Ino w szatach białych z napisami przedziwnymi swą obecność zaznaczyli.
Armia jedna i prześwietna tego wieczoru się pojawić jeszcze miała, co barbarzyńcom z wyglądu podobna. Włosy długie i niedbale ułożone mają i zarost niczym u wikinga z północy. Mało o nich wiadomo, gdyż w tajemnicy życie swe prowadzą. Kronikarz, co w badaniach był najsprawniejszy, minimal techno imię im nadał. Wojowi to prześwietni mimo przydomku swego i wojaczkę od rana do rana ponad życie kochają.
Tak zebrany kwiat rycerstwa pod tawerną znamienitą sygnał do rozpoczęcia święta dał. Barmani niczym w ukropie się uwijali, by nikomu trunków fantazyjnych nie zabrakło, a i miejsce przy stole się znalazło. Wśród dźwięków, pomiędzy wojami hulającymi czarownicy starannie kroki swe stawiali. Cel ich jeden był i wszem znany, gdyż ziołolecznictwu i alchemii życie swe poświęcili. Wiedzę swą za srebrne monety sprzedawali, wizje magiczne dookoła roztaczając. Wodzirej, co zabawę prześwietną prowadził sprawny w sztuce tej trudnej był. Oburzenie zebranych wzbudzał skromności brakiem i językiem, którym wciąż przemawiać mu kazał. Zespół swój w małym pudełku schował w sposób magiczny, które pieśni znane i uwielbiane grało, co wzbudzało na twarzy zebranych grymas niesmaku.
Biesiada do słońca pierwszego promyku trwała. Wtedy też to opamiętania nadszedł czas i tawerna z chwili na chwilę bardziej opustoszała. Dzwony kościelne przyjazd biskupa ogłaszać zaczęły, a rycerze nasi ukochani, co życie w walce oddają na spoczynek upragniony się udali. Tak też legenda nasza końca dobiega. Opowieść o rycerzach, pannach i wspólnej hulance to była, co dla świata ciekawych powstała.